poniedziałek, 23 marca 2009

Po kiego grzyba tak wcześnie wstałam, to mi się do tej pory we łbie nie mieści. Schowałam w plastikowej torebce, w niej się zmieściło ^^ No a wstałam po to, żeby odrobić lekcje z angola, ale nie chce mi się żadną miarą, jak w ogóle prawie nic mie siem nie chce od wczoraj. Jestem prawie non stop zmęczona i nie mam pojęcia czemu.
Dostałam wczoraj czwórę z polaka, którą można jakośtam zaliczyć jako powrót do formy sprzed lat (buhahahahhahahaha). Miałam wczoraj z Mutti rozmowę na IŚCIE BARDZO POWAŻNY TEMAT, ale naprawdę nie mam ochoty opowiadać o czym była, jak przebiegała, i tym podobne bzdety. Wystarczy, że ja i Mutter wiemy o co chodzi. W każdym razie jakoś tak mnie ten interview trochę z równowagi mojej w miarę równoważnej wytrącił.
Dzisiaj idę w końcu do lekarza z tym gardłem. Wstaję rano, okazuje się, że to cholerstwo prawie mnie przestało boleć (i TY przeciwko mnie, Brutusie?! po co ja wizytę zamówiłam???). Chociaż w sumie to nie na darmo się zapisałam - coś tam jednak jest nie tak i nawet jeśli przestaje boleć, to pójdę to sprawdzić, bo tzw. Licho nie śpi (ileż toto musi kofeiny pić, żeby tak nie spać; a może on już ją nosem wciąga??? xD).
Czas najwyższy wziąć prysznic (na plecy będzie ciężko, wezmę na taczkę), jeść, odrobić i dzisiaj zdążyć na peMPeK, bo naprawdę NIE CHCE MI SIĘ IŚĆ Z BUTA dzisiaj...

Czekam z niecierpliwością... ^^ ;***

1 komentarz: