poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Zmęczona, zmęczona i jeszcze raz zmęczona... Ale szczęśliwa, bo weekend udał się bardzo, bardzo, bardzo :D W sobotę była impreza u Kota, na którą poszłam z Emilsonem (która twierdziła, że sama nie pójdzie ^^). Bardzo mi się podobało i żałuję, że jak ten cieć malinowy z Dworca Centralnego musiałam iść nach Hause wcześniej -.- Ale było naprawdę wsietnie :D A w niedzielę rano byłam z E. u babci, a potem z H. ;* ^^

Dzisiaj zebranie. Nie będzie źle - wszystko usprawiedliwione i nie mam żadnej pałki na koniec, co w klasie maturalnej byłoby totalną głupotą.

Mięśnie mnie bolą.

No i ogromniasta fascynacja Placebo, a szczególnie piosenka "Every you, every me".

4 komentarze:

  1. oczywiście, że bez Ciebie bym nie poszła ;)
    ja też żałuje, że musiałaś wcześniej wrócić, może wtedy byś mnie lepiej przypilnowała ( mimo iż twierdzisz ze to Ciebie trzeba pilnować, ja swoje wiem xD ) Fajnie było ^^ i to nic że mam moralniaka ;p
    <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. ;*** :D

    No to spytaj Neciaka, ona już wie, że mnie trzeba pilnować xxD

    Oj, moralniak minie ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, przyznaje, trzeba ją pilnować i to porządnie :D ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Minął xD chyba ^^
    dobry spacer na fontanne z ukochaną paką zawsze dobrze robi i o ! ;D
    a Mruczek powiedział ze jestem Casanova lol2
    no comments ;]


    Marta czy Ty wiesz, że my mamy maturę w tym roku i zamiast się uczyć idziemy nad zalew na wino ? ;p To jest niedopuszczalne :]]

    OdpowiedzUsuń