sobota, 11 kwietnia 2009

Easter Night Fever.

Rudzielcu mój drogi, chociaż z grzeczności mogłabyś zaprzeczyć!!! Skandal! xDD Ale bardzo się cieszę, że jesteś :D Straszniasto dawno żeśmy się, kumy, nie widziały. No wiem, wiem, to chyba tym bardziej powinnyśmy iść, żeby się porządnie odsiarczyć, hm, przejęzyczenie, odstresować xxD

Znalazłam chwilkę pomiędzy robieniem rybki po grecku, a smażeniem kotletów i piszę. Nogi mi już w tyłek włażą. Wczoraj poznałam nową właściwość mojej kochanej Mutti - w bazarowym tłumie ta kobieta potrafi pruć przed siebie jak żaglowiec! Coś pięknego! Ale tylko wtedy, gdy chociaż chwilkę na mnie poczeka, bo latałam za nią z wywalonym jęzorem jak dziki osiEł ;D Dzisiaj nie kładę się spać, to jeden z niewielu dni w roku, w którym nie śpię całą dobę. A dlaczego? No właśnie dlatego, że idę na mszę nocną. Lubię te nocne msze, tylko że zazwyczaj włącza mie siem taki cholerny Śpioch po całym dniu cholernie ciężkiej zapierdówki w kuchni. Ale w przyszłe Wsięta ustalmy jedno - każdy zje tyle, ile sam wyprodukuje. Czyli wyszłoby na to, że tylko ja, Mutti i Gnom miałybyśmy monopol na żarełko, heheheheheheheh ^^

Oczywiście kontynuacja wielkiej, niezmierzonej i ogromnej, wszechpotężnej jak Atlantik Ołszyn fascynacji Placebo :D No i nie mogę się doczekać, kiedy się zobaczymy, Psycholu ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz