czwartek, 28 listopada 2013

Mam dzisiaj, a w sumie,

to ogólnie jakiś straszny smutek, chyba, że był wcześniej.

Całyyyy czas. Może dopiero postanowił wyraźniej się ujawnić, nie wiem, nie odpowiadam, poniekąd, za swoje smutki (śmichy, chichy). Smutny ten blog jest ogólnie. Ludzie chcą rozrywki i wesołych rzeczy. Ale tutaj tego nie znajdą. Ci, którzy w ogóle tutaj zajrzą. Szelma śpi.

Ochhh, strasznie mi smutno. To chyba jest, przynajmniej według współczesnego świata, głupie, że człowiek bardziej myśli i martwi się o innych, niż o samego siebie. Uznaje się to za normę - egoizm, egocentryzm, egotyzm. Przyjmując, że na świecie jest ok. siedmiu miliardów ludzi, to jest dopiero śmieszne. Przyjmując jeszcze, że każdy z nich (teoretycznie, oczywiście)  uznaje siebie za indywidualność, zupełnie odrębną jednostkę. Około siedem miliardów: "zupełnie odrębnych jednostek". Każdy z nich i nas uznaje siebie za kogoś takiego.

Te terminy. Determinujące każdego z nas osobna jako jednostkę, która posiada przynajmniej jedną z wyżej wymienionych tutaj cech (?). Groteska jakaś.

I niejeden spyta - gdzie jest twój Bóg teraz?
Tutaj - odpowiem.
Jak zwykle - odpowiem.


Zawsze tu Jest.


Cieszyć się chwilą i później żałować, chwytać przyjemności, posiadać tylko szczęście i nie cierpieć w ogóle - po co to wszystko by było? Po co byliby Ci wszyscy ludzie...? Ludzie? Gdzieś w tych: "ludziach" znajduję się też: "ja".

Po co byłabym/byłbym: "ja"?

???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz