Zmęczona, zmęczona i jeszcze raz zmęczona... Ale szczęśliwa, bo weekend udał się bardzo, bardzo, bardzo :D W sobotę była impreza u Kota, na którą poszłam z Emilsonem (która twierdziła, że sama nie pójdzie ^^). Bardzo mi się podobało i żałuję, że jak ten cieć malinowy z Dworca Centralnego musiałam iść nach Hause wcześniej -.- Ale było naprawdę wsietnie :D A w niedzielę rano byłam z E. u babci, a potem z H. ;* ^^
Dzisiaj zebranie. Nie będzie źle - wszystko usprawiedliwione i nie mam żadnej pałki na koniec, co w klasie maturalnej byłoby totalną głupotą.
Mięśnie mnie bolą.
No i ogromniasta fascynacja Placebo, a szczególnie piosenka "Every you, every me".
poniedziałek, 6 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oczywiście, że bez Ciebie bym nie poszła ;)
OdpowiedzUsuńja też żałuje, że musiałaś wcześniej wrócić, może wtedy byś mnie lepiej przypilnowała ( mimo iż twierdzisz ze to Ciebie trzeba pilnować, ja swoje wiem xD ) Fajnie było ^^ i to nic że mam moralniaka ;p
<3 ;**
;*** :D
OdpowiedzUsuńNo to spytaj Neciaka, ona już wie, że mnie trzeba pilnować xxD
Oj, moralniak minie ;* :D
tak, przyznaje, trzeba ją pilnować i to porządnie :D ;) ;*
OdpowiedzUsuńMinął xD chyba ^^
OdpowiedzUsuńdobry spacer na fontanne z ukochaną paką zawsze dobrze robi i o ! ;D
a Mruczek powiedział ze jestem Casanova lol2
no comments ;]
Marta czy Ty wiesz, że my mamy maturę w tym roku i zamiast się uczyć idziemy nad zalew na wino ? ;p To jest niedopuszczalne :]]